Akceptacja
- Radek Ch
- 2 lut 2022
- 4 minut(y) czytania
czyli jak polubić siebie

Wszyscy trąbią w około – akceptacja to podstawa. Zaakceptuj siebie a reszta to już tylko konsekwencja tej akceptacji. Trudno się z tym nie zgodzić tylko jak to zrobić?
Długo zwlekałem z tym rozdziałem, ponieważ ciągle nie wiem jak zaakceptować samego siebie. Na poziomie deklaratywnym to nie jest takie trudne ale to nie załatwia trwale tematu. Wziąłem się za ten temat, bo wierzę, że w ten właśnie sposób dowiem się coś więcej na swój temat. Akceptacja swoich niedoskonałości to nie tolerancja czy bierne poddanie się – to ich polubienie jako części swojej indywidualności. I tu zaczynają się schody. O ile stosunkowo łatwo jest mi tolerować moje wady (trochę się już z nimi zżyłem), to już polubić ich nie potrafię. No bo niby czemu? Dlaczego na przykład mam lubić swoje lenistwo? Dlaczego mam polubić swoje niskie poczucie wartości czy przytrafiającą się czasami zbyt niską energię? Dlaczego mam polubić coś, co powoduje słabe konsekwencje w moim życiu? Wiele pytań „dlaczego”. No właśnie – w ten właśnie sposób wpadam w objęcia mojego krytyka wewnętrznego, w etykietowanie samego siebie. Jak się nad tym zastanowić, to co właśnie tutaj przeprowadziłem uświadamia mi, że ciągle odwołuję się do zewnętrznych ocen, budowanych na bazie schematów działania tego świata. Wyciągam swój obraz siebie i porównuję go to standardów, jakie mi wtłoczono. Według tych kodów nie da się przypiąć innych etykiet. Lenistwo, niska samocena czy słaba energia nie dadzą dorodnych owoców. Problem w tym, że nie da się trwale zmusić samego siebie do zmiany. Można działać doraźnie przez różne techniki, szukając wsparcia na zewnątrz, goniąc za udowadnianiem sobie i światu, że taki nie jestem. Na koniec i tak wracam do stanu wyjściowego. Nie można tego załatwić siłą. Tu trzeba zadziałać mocą. No dobrze, skoro tak, to skąd czerpać tą moc?
Zacznijmy od tego, że to co tutaj wypisałem to nie jest brak samoakceptacji tylko jego konsekwencje. A to już zmienia pozycję mojej uwagi. Skupiam się na przekonaniach o samym sobie zamiast na samej postawie akceptacji. Różnica polega na tym, że przekonania są nabyte a postawa jest „dziedziczona”. W szkole często słyszałam – zdolny ale leniwy. Nie urodziłem się leniwy, bezwartościowy czy bez energii. Urodziłem się, zaistniałem czy, jak ktoś woli zostałem stworzony jako człowiek z ogromnym potencjałem. I pomimo mojego, dość już podeszłego wieku ciągle ten potencjał jest we mnie. Boski pierwiastek, który jest we mnie nigdy mnie nie opuści i zawsze będzie mnie akceptował. Czemu miałoby być inaczej. W końcu zostałem stworzony, zaistniałem jako indywidualna część doskonałej całości. Z jakiś dla mnie niepojętych powodów jestem właśnie taki, jaki jestem. I chyba nie ma większego sensu poszukiwać powodów. Zamiast tego warto zaufać, że to wszystko ma jakiś większy cel.
Lenistwo nie jest przyczyną tylko skutkiem. Jest sygnałem, że moje życie toczy się w niewłaściwym kierunku, że nie znalazłem jeszcze tego, co jest dla mnie najlepsze. Podobnie jak powracające niskie poczucie wartości czy braki energetyczne świadczą o braku akceptacji i powinny mnie skłonić do refleksji, o tym co na temat akceptacji deklaruję, do szczerości względem siebie. Do wglądu głębiej i zrozumieniu tej podstawowej prawdy o sobie. Do odnalezienia swojej drogi, zgodnej ze mną, z moimi zasobami, talentami, z moim doświadczeniem, z moim potencjałem.
Jest taka piękna przypowieść. Pewien profesor na zajęciach z filozofii wyciągnął z portfela banknot 200-stu złotowy i zapytał studentów:
- ile warto jest ten banknot?
- 200 zł –odpowiedzieli
Następnie zmiął go i ponownie zapytał:
- ile teraz wart jest ten banknot?
- Nadal 200 zł odpowiedzieli.
Potem opuścił banknot na ziemię i podeptał. Znowu zapytał:
- ile teraz wart jest ten banknot?
- ciągle 200 zł – odpowiedzieli.
Tym razem profesor dopisał ołówkiem jedno zero do liczby 200 i zapytał:
- czy tym razem wartość tego banknotu jest inna?
- Ten banknot ciągle wart jest 200 zł – odpowiedzieli studenci.
Pewnie domyślacie się już jakie przesłanie niesie ta historia? Bez względu na to, co przytrafiło się wam w życiu, jak bardzo sponiewierano waszą godność, honor czy co tam jeszcze i jak bardzo będziecie chcieli to zmienić lub stworzyć inne pozory, nie zmienia to waszej wartości. I nie jest to 200 zł :). Ta wartość od samego początku istnienia każdego z nas jest nie zmienna.
Czy zatem nic z tym nie robić? Nie w tym rzecz. Rozwój nie polega na walce z postawą ale na zmianie przekonań. Postawa jest niezmienna. Wszyscy rodzimy się z postawą pełnej akceptacji. Niestety często potem nabieramy różnych przekonań i próbujemy albo i nie, zmusić siebie do zmian. Działanie według praw mocy nie polega na walce ale na dostrzeganiu, na świadomości tych symptomów, świadczących o naszych przekonaniach. Jeśli czujemy ich szkodliwość, to poszukajmy innej drogi, zmieńmy okoliczności. Jeśli nie znajdziemy innej drogi, to wcale nie ujmuje naszej wartości. Potencjał ciągle w nas drzemie. W każdym momencie naszego życia możemy go wykorzystać.
Na koniec przytoczę tutaj sentencję ZEN, która nieco humorystycznie traktuje akceptację:
„Jeśli kiedykolwiek poczujesz się bezwartościowy – pamiętaj, że jesteś pełen bardzo cennych narządów wewnętrznych”.
Możesz wesprzeć moje pisanie oraz wydanie książki. Założyłem konto na platformie Patronite, która służy do wspierania autorów blogów, vlogów, youtuberów. Kliknij przycisk "Patronite" w menu lub link poniżej i zobacz jak możesz mi pomóc wydać książkę!https://patronite.pl/Poslaniec/description
Comments