Pewność siebie czy arogancja?
- Radek Ch
- 17 sty 2023
- 3 minut(y) czytania
Moje zawodowe doświadczenia dość często ostatnio dotyczą prowadzenia szkoleń dotyczących podnoszenia kompetencji miękkich dla pracowników różnych firm. Jednym z tematów, z jakimi się mierzę jest „Pewność siebie”. Oczywiście każde szkolenie ma określony temat i program, który powinien ten temat rozwinąć. Po ostatnim szkoleniu natchnęło mnie jednak przekonanie, że to co zawiera ten program nie pasuje do tego, co sam o tym myślę. Pomyślałem więc, ze spróbuję usystematyzować moje poglądy na ten temat i napisać ten tekst, żeby rozwiązać ten dysonans.
Pierwsza myśl, z jaką się mierzę to fakt, że pewność siebie nie jest tematem przewodnim a jedynie wynikiem innego zagadnienia, które nazwałbym poczuciem wartości. To z niego wynika pewność siebie lub arogancja, bo tak się też dzieje. Najzdrowiej dla mnie i dla świata jest wtedy, kiedy pewność siebie wynika ze zdrowego poczucia wartości. No tak, ale poczucie wartości każdego z nas znowu wydaje się być uwarunkowane naszymi doświadczeniami, emocjami z nimi związanymi i pewnego rodzaju schematami, które niesiemy ze sobą z przeszłości. Niektóre z nich, jako zestaw myśli generowanych przez nasz umysł działają świadomie. Ale te myśli mogą mieć źródło w emocjach, zapisanych w schematach, które mamy wdrukowane w naszą podświadomość. Przykładem może być schemat wadliwości i jego konsekwencje. Jeśli na przykład w naszej podświadomości funkcjonuje przekonanie, że jesteśmy niewystarczający, to możemy reagować emocjonalnie strachem w obliczu życiowych wyzwań. Możemy też zareagować nadkompensacyjnie. Inaczej mówiąc możemy nadmuchać swój narcystyczny balon i udawać przed samym sobą, że jesteśmy najlepsi w jakieś dziedzinie. Oczywiście takie rozwiązanie nie jest trwałe i okupione stresem, że w każdym momencie ktoś może obnażyć naszą niekompetencję.
Zastanawiam się skąd bierze się moje poczucie wartości? Myślę, że głównie z samoakceptacji i świadomości swoich zasobów. Oczywiście, jak wielu z Was mam wdrukowane schematy wadliwości ale podstawa to umieć je umieścić w świadomości. Inaczej mówiąc być świadomym swoich schematów. Pamiętam z dzieciństwa schemat, który powtarzał się wielokrotnie, kiedy mój ojciec w kółko powtarzał mi, że się do niczego nie nadaję. Długo w mojej podświadomości tkwiło przekonanie, że cokolwiek zrobię to popełnię błędy. I popełniałem, co tylko wzmacniało wdrukowany schemat wadliwości. Dopiero niedawno zrobiłem z tym porządek. Wyciągnąłem to na światło dzienne ii okazało się, że błędy są czymś normalnym, kiedy bierzesz się za jakąś robotę. Więc wygarnąłem to nieżyjącemu już ojcu na cmentarzu ale też podziękowałem za inne wartości jakie mi dał. W tym za odwagę do działania. To był dla mnie ważny moment. Dodatkowo wydrukowałem sobie zdjęcie z ojcem z dzieciństwa i powiesiłem nad łóżkiem, żeby pamiętać o tym wszystkim. To był pierwszy krok. Potem to już praca nad poskromieniem swojego wewnętrznego krytyka. Każdy z nas ma takiego stworka w głowie, który bez ustanku nas krytykuje. Nie da się go wyrzucić ale da się go poskromić. Czasem wystarczy go zauważyć.

Słyszałem ostatnio niezłe porównanie. Wyobraźcie sobie krowę pasąca się na łące a wokół latające stado much. Niech te muchy symbolizują tego wewnętrznego krytyka. Co robi krowa? Nie walczy z muchami tylko nieprzerwanie gryzie trawę. Od czasu do czasu machnie tylko ogonem, żeby odpędzić muchy. Jeśli zaangażowałaby się w walkę z muchami prawdopodobnie zdechłaby z głodu. Podobnie jest z naszym krytykującym stworkiem. Nie ma sensu z nim walczyć bo nie da się wygrać. Wystarczy mieć świadomość, że jest i czasem „machnąć ogonem”, żeby go uciszyć.
Bywa też tak, że spotykamy w życiu krytyka zewnętrznego. Kogoś, kto buduje swoją wartość naszym kosztem. Pół biedy jeśli krytykuje nasze kompetencje. To może być nawet pomocne w rozwoju, jeśli robi to umiejętnie. Niestety dość często taki krytyk to po prostu ktoś, kto przeszedł na stronę nadkompensacji i projektuje swoje deficyty na nas, chcąc w ten sposób utrzymać swoje chwiejne poczucie wartości. Najlepiej wtedy odizolować się od takich ludzi. Niestety często nie jest to takie proste. Wystarczy wyobrazić sobie lub przywołać z pamięci takiego szefa w pracy lub partnera w życiu. Ja nie widzę innego rozwiązania jak izolacja. Być może Wy macie jakieś inne sposoby. Chętnie się dowiem i być może czegoś więcej nauczę.
Podsumowując:
Budowanie poczucia wartości to proces ale zawsze zaczyna się od wydobycia tego co w podświadomości. Od uświadomienia sobie działających we mnie schematów, które dostałem od świata w różnych momentach mojego życia. Potem to już z górki ale warto pamiętać, że to proces, który trwa całe życie.
Comments